niedziela, 24 listopada 2013

rozdział 12

*Angelie*

                 Jak mogłaś? Nie masz serca? Kim Ty w ogóle jesteś? Lepiej by Ci było zginąć! 

Jak możesz być tak brutalna, tak okropna, tak zlodowaciała?

Wyobrażasz sobie jak On bardzo cierpi? 

Zrozum! Jesteś okropnym człowiekiem! Próbujesz uciec od odpowiedzialności mówiąc ,że bronisz swoją rodzinę ? 

Oni nawet nie wiedzą ,że Ty żyjesz! 

Ty już umarłaś . Więc daj żyć innym . 

A to przecież nie koniec . Ile osób masz zamiar jeszcze skrzywdzić?

Zgiń. Odejdź. Zniknij!

Przemieszczając się korytarzem do sali , mój umysł zaprzątały myśli związane z tym co się wczoraj stało. Dręczyły mnie tak mocne wyrzuty sumienia, że w nocy nie mogłam spać , cały czas myśląc o wczorajszym zdarzeniu . 
- Camille - szturchnęłam przyjaciółkę łokciem kiedy miałyśmy wchodzić na salę . 
- Co jest ? - zapytała . Jej oczy były całe podpuchnięte , załzawione ,a nos , który w tej chwili był cały czerwony wyróżniał się najbardziej . Widzę ,że nie tylko ja nie dałam rady spać . 
- Pomogę im . - powiedziałam unosząc głowę do góry . - Nie zależnie od tego co się później stanie .
- Czytasz mi w myślach czy jak? - na twarzy Cam pojawił się malutki uśmiech . 
- Możliwe ,że tak . - uśmiechnęłam się po czym weszłyśmy na salę i zajęłyśmy swoje miejsca .

~*~
- Gratuluję wczorajszej misji . Bradley , Angelie , spisaliście się wspaniale . - Chris przerwał swoją wypowiedź  triumfalnym śmiechem . - Gratuluję wykorzystania sytuacji . W każdym bądź razie oby tak dalej. Została Wam już tylko czwórka . A teraz do roboty . Aha . Bym był zapomniał . Harry ma zadzwonić do zespołu i zawiadomić ,że jest z nim wszystko w porządku , że postanowił opuścić One Direction. Mam nadzieję ,że się zrozumieliśmy.

Po tych słowach spotkanie dobiegło końca i wszyscy zaczęli się rozchodzić.
Szybko opuściłyśmy salę , kierując się do naszego pokoju . 

*Camille* 
- Na początku musimy mu wszystko wyjaśnić . Tylko...nie wiem czy on będzie chciał nas słuchać i czy jeszcze nam zaufa.  Co ja gadam? On na pewno nam już nie zaufa.
- A Ty byś zaufała? W każdym bądź razie musimy spróbować je odzyskać.A i jeszcze jedna sprawa. On ma zrezygnować - mówiąc zrezygnować Ange kreśliła w powietrzu cudzysłów - Zniszczyłam jego marzenia .
- Słuchaj może lepiej będzie jeśli zaraz do niego pójdziemy.
- Tak , szybko.
Udałyśmy się do pomieszczenia, w którym przebywał Harry. Zapukałam. Otworzył Bradley, do którego Angeli zaraz się odezwała.
- Teraz nasza zmiana. Przyjdź znów za jakąś godzinę albo dwie.
- Dobra. Ale macie pilnować dobrze tego gnojka.
Bradley po tych słowach wyszedł zamykając za sobą drzwi.
Szybko podeszłyśmy do Harrego.
Jego twarz była cała posiniaczona, zakrwawiona. Włosy pozlepiane krwią, a ręce przy nadgarstkach całe otarte od sznurów. Angelie bez zastanowienia rozwiązała ręce chłopaka, który powoli zaczął otwierać oczy.
- Zostaw mnie! - krzyknął.
- Harry , to ja. - powiedziała Ange , delikatnie przecierając jego twarz dłonią.
- Angelie?
- Tak.
- Dlaczego? Dlaczego to zrobiłaś? - po twarzy chłopaka zaczęły spływać łzy.
- Harry. To nie tak jak ...Nie wiem czy to ma sens, ale to nie tak jak myślisz. Wiem jestem okropna, ale na prawdę Was kocham i nie chcę dla Was źle. To co się stało ostatnio... My jesteśmy do tego zmuszone.
- Zaraz , ja to Wy?
- Hej Harry - powiedziałam .
- Camille?
- Tak. Proszę, jakbyś mógł wysłuchać Angelie ...
- Widzisz... To długa historia, ale nie jesteśmy tutaj z własnej woli. Wcale tego nie chcemy, tylko ... musimy. Inaczej zabiją nasze rodziny. Przepraszam Cię. Tak bardzo Cię przepraszam. - tym razem to twarz Ange była cała mokra. Podniosła się z ziemi po czym nie namyślając się przytuliła chłopaka. - Nie martw się. Pomożemy Ci stąd uciec. Może kiedyś kto wie, nas samych już tutaj nie będzie? W każdym razie jest tylko taki jeden mały problem.
- Jaki ?
- Musisz zadzwonić do chłopaków i powiedzieć, że rezygnujesz z zespołu.
Przerażenie, które widziałam na twarzy chłopaka było ogromne.
- Ja do nich nie zadzwonię, a na pewno nie w takiej sprawie. Poza tym nie mam przy sobie telefonu, ponieważ pewnie leży gdzieś rozwalony na drodze.
- No właśnie... A my nie możemy nic zrobić. Będziesz musiał zadzwonić, ponieważ będą Cię nadzorować...
- Co?
- A jak byś to sobie niby wyobrażał? - wtrąciłam.
- No nie wiem. Wiecie w sumie to możecie mnie już zostawić. Może kiedy znowu przyjdzie ten facet, zmasakruje mnie już doszczętnie...
- Harry. Wiesz, że nie chodzi tylko o Ciebie? Chodzi o Waszą całą piątkę.
- Po co?
- Dla kasy... Witaj w niezbyt kolorowym świecie. Oni tu zrobią wszystko. Wy jesteście warci ogromną sumę pieniędzy... Nie wiem co się później z Wami stanie, ale ... Musisz się stąd jakoś wydostać i my Ci w tym pomożemy.
- A co się stanie później z Wami? Nie pomyślałyście o tym co czeka Was ?
- Harry. Już długo myślimy tylko o tym żeby ratować własne życie. Czas pomyśleć o innych. - powiedziałam stanowczo.
- Przyjdziemy do Ciebie jutro. Postaraj się jakoś wytrzymać...
- Pa.
- Dziękuję - usłyszałyśmy ciche słowa  wypowiedziane poprzez łzy.

Od Autorki : Uff... Skończyłam? No nie wiem. Wyszło jak chciałam? Nie. Schrzaniłam? I to bardzo. 
Tak bardzo przepraszam. Miałam pomysł na rozdział i po prostu jakoś nie mogłam go przełożyć tutaj. Nie wiem dlaczego... No i wyszło tak beznadziejnie. Rozdział miał się pojawić już dawno ,a wyszło jak wyszło i jest dopiero dzisiaj ...
Znów ogromnie przepraszam.  ;c
A jak po wczorajszym 1D Day? ♥





4 komentarze:

  1. Nominuję cię do Liebster Awards! Więcej szczegółów na http://beauty-and-the-geek-1d.blogspot.com/
    <3
    Ps. Przepraszam, ze jeszcze nie skomentowałam Twojego rozdziału :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Ojej! Jak ja mogłam nie zauważyć, ze tak dawno został dodany nowy rozdział. Ale to chyba przez to, że nie mam konta Google+ i nie mogę dodać tego bloga do obserwowanych :( Przepraszam. A co do tego rozdziału... JEST ODJECHANY W KOSMOS! Akcja rozwija się tak szybko. Czy jeszcze jakiś chłopak zostanie porwany, czy dziewczyny uratują Harry'ego i wszystko będzie ok? / Alicja

    OdpowiedzUsuń
  3. Genialny rozdział :) Mam do ciebie prośbę czy mogłabyś zrobić zakładkę ze spisem treści lub rozdziałami?

    OdpowiedzUsuń