niedziela, 16 marca 2014

rozdział 14

Angelie

Biegłam korytarzem aż dotarłam do jego rozwidlenia. Szybko obrałam kierunek w lewą stronę i wparowałam do pierwszych lepszych drzwi jakiejś opustoszałej hali. Rozejrzałam się żeby szybko móc stwierdzić, że mój wybór był chyba idealny. Ogromna hala, po lewo jakieś stare, zardzewiałe maszyny i idealny sufit od którego wszędzie były poprowadzone rury. 
Usłyszałam jakieś szmery więc nie pozostało mi nic innego jak szybko działać. Podbiegłam do starej maszyny i szybko na nią wskoczyłam. Przebiegłam po kilkumetrowej macie, na końcu wybiłam się ciągnąc ręce ku górze, żeby zwiększyć wysokość wyskoku. Chwyciłam się jednej z rur robiąc obrót o 180 stopni tak, że stałam na niej,a moja głowa ledwo mieściła się, żeby nie dotknąć sufitu. Spokojnie przeszłam po niej żeby móc przeskoczyć na kolejną, która mieściła się zaraz nad wejściem do hali. Sądzę, że facet który mnie gonił usłyszał jak kawałek tynku spadł na posadzkę z dość głośnym echem roznoszącym się po całym pomieszczeniu, który przez przypadek oderwałam od sufitu. 
Razem z jeszcze jednym bydlakiem wlecieli do sali.
- Pokaż się! Jeśli wyjdziesz nie zrobimy Ci krzywdy - powiedział jeden z nich,a później parsknął ironicznym śmiechem. 
Będzie zabawa.
Miałam już obmyślony plan działania. Stali razem przy wejściu chyba obierając zamiar przejścia w głąb hali. Ale jakoś nie byli zbyt zdecydowani. 
Ja natomiast obwiązałam się w pasie grubą długą liną, którą wyciągnęłam z czarnego plecaka i zawiązałam jej końce w odpowiedniej odległości na rurach. 
Spuściłam się na linie tak że głową zwisałam w dół zraz za nimi. 
- Bu! - krzyknęłam.
Oni tylko podskoczyli przestraszeni,a ja chwyciłam ich głowy zderzając jedną z drugą. Chciałam się nie roześmiać, ale nie dałam rady. 
Wciągnęłam się z powrotem na górę, czekając aż w końcu moi przeciwnicy się pozbierają 
- Gdzie ona się podziała ? - zapytali niemal równocześnie. 
- Akuku - stanęłam prawą nogą na ramieniu jednego z nich, a lewą na drugiego. Obróciłam się na linie tak że moja twarz była zaraz na przeciwko nich. 
- A teraz panowie pożałujecie. 
Uderzyłam ich w brzuch,a oni skulili się pod wpływem bólu. W tym czasie rozwiązałam linę, zrobiłam salto  i wylądowałam na ziemi. Otarłam ręce, wyciągnęłam broń i odbiegłam dalej.
- Przepraszam. - powiedziałam po czym wystrzeliłam dwa pociski, trafiające bezbłędnie w zamierzony cel. Wybiegłam z hali. 
Musiałam jeszcze w pierwszej kolejności odnaleźć Nicole i Harrego, a później resztę.
Mam nadzieję, że są cali.

Camille

Razem z Sylvią i Jessie błądziłyśmy po starych korytarzach, szukając jakichś sensownych informacji. Doszłyśmy do ogromnych drzwi, z których dobiegały jakieś krzyki. Niestety, były zamknięte.
Rozglądałyśmy się w poszukiwaniu jakiegoś innego wejścia. 
- Tam jest. Kanał wentylacyjny. Sądzę, że zaprowadzi nas do tego pomieszczenia - powiedziała Sylvia.
- Trochę wysoko. Najpierw trzeba oderwać klapę. - powiedziałam.
- To która mnie podsadzi?- wtrąciła Jessie.
- Wskakuj.- powiedziałam.
Jessie szybko poradziła sobie z zadaniem i już była w kanale podczas gdy my dopiero do niego wchodziłyśmy. Szłyśmy , a właściwie czołgałyśmy się już dobre 10 minut gdy naszym oczom ukazało się rozwidlenie. Postanowiłyśmy się rozdzielić. Sylvia poczołgała się w prawo - jako była agentka ma doświadczenie, więc poszła sama - a ja i Jessie w lewo.
- Powiedz mi, dlaczego pracujecie w takiej agencji? - zapytała. - Oczywiście jeśli chcesz - dodała za chwilę.
- Widzisz, ja i Angelie zostałyśmy porwane i rzekomo już dawno "nie żyjemy". Grozili nam śmiercią naszych rodzin w zamian za nie wykonywania ich poleceń. Ale ostatnio się im sprzeciwiłyśmy, z resztą jak widzisz jesteśmy tutaj z wami.
- To co teraz się z nimi stanie?
- Nie wiem. Pragnę wierzyć, że wszystko będzie dobrze. Nie jestem o tym jakoś przekonana, ale życie już mnie doświadczyło, z resztą ciebie przecież też. 
- Skąd wiesz? 
- Miałyśmy zapoznać się z waszymi aktami, tak że wiemy dużo o waszej przeszłości.
- Nie ocenia się książki po okładce. - stwierdziła.
- Dokładnie, ale pewnie wy i tak nas już oceniłyście. Z resztą nie dziwię się wam. Nie musicie nam wierzyć, ale mam nadzieję, że jednak nam zaufacie.
- Po części masz rację. Oceniłyśmy was, ale źle. Przecież każdy mógł znaleźć się w takiej sytuacji. Macie na prawdę dużo odwagi...
- Chciałabym cofnąć czas, żeby nie popełnić tak wielkich błędów.
- A kto by nie chciał...
- Patrz , wyjście. 
Otworzyłam kanał wentylacyjny i zaraz wyskoczyłyśmy. Właściwie znalazłyśmy się na polu przed fabryką. Zobaczyłyśmy nadjeżdżający samochód i zaraz przyległyśmy do ściany. 
- Czekaj sprawdzę czy już poszli.- powiedziałam.
Ku mojemu zdziwieniu samochód nadal stał. Dostrzegłam w nim znajome postacie, ale nie byłam pewna..
- Psst, Jessie, czy poznajesz te osoby w samochodzie? - zapytałam.
- Ja nie wierzę, przecież to chłopcy. Oni muszą stąd uciekać, inaczej pokrzyżują nam plany.
- No właśnie, jeśli ktokolwiek ich teraz zobaczy już po nich. Musimy do nich podejść...

Harry

Po raz kolejny siedziałem związany na krześle. Tym razem z Nicole. Szczerze nie było szansy na wydostanie się. Teraz pilnowało nas pięciu facetów, tak więc jak mieliśmy się niby wydostać? Znaczy to nie tak. Nicole by sobie poradziła, ale beze mnie. Starała się uciec ze mną, ale jestem zbyt słaby więc nie mogła oczekiwać ode mnie pomocy. Mogła uciec sama, ale nie chciała.
Nagle po pomieszczeniu rozległ się dźwięk dzwoniącego telefonu. Był to telefon Nicole...
Jeden z dryblasów od razu brutalnie wyciągnął jej telefon ze spodni. 

Hej Nicole. To ja Zayn. Razem z Louis'em, Niall'em i Liam'em. Przyjdźcie przed budynek. Jesteśmy tam. Możemy się przydać. Teraz kończę , pa. 

Stres zżerał mnie tak bardzo, kiedy doszło do mnie to co właśnie wszyscy usłyszeli. Teraz zacząłem się bać jeszcze bardziej.

- O tak , bardzo się przydacie. - powiedział jeden, po czym reszta wybuchnęła głośnym śmiechem. - Zwołajcie chłopaków, niech ich załatwią. Już łatwiej chyba być nie może. 

Teraz zwrócił się w naszą stronę. 

- Pogratulujcie swoim przyjaciołom. Bardzo ułatwiają pracę.

Od Autorki: Nareszcie dzisiaj dodaję. Mam nadzieję, że się nie gniewacie przez tak długi czas oczekiwania. Bardzo Was za to przepraszam. Co sądzicie o tym rozdziale? W końcu akcja zaczyna się rozkręcać ^^ 
Tak więc mam nadzieję, że się Wam podoba. Czekam na opinie w komentarzach.



czwartek, 9 stycznia 2014

rozdział 13

*Angelie*

Obudziłam się w środku nocy. Ostatnio nie dałam rady w ogóle spać. To co się teraz działo ogromnie mnie przerastało. Wyjrzałam przez okno, żeby móc podziwiać księżyc w pełni i niebo pełne gwiazd. Spojrzałam w dół, na ciemną ulicę. Co jakiś czas przejeżdżał samochód, błyskając w okno światłami. Pod budynkiem stał duży ciemny samochód, w którego stronę dwaj bydlacy prowadzili kulejącego chłopaka .
"Zaraz dwaj bydlacy ? Kulejący chłopak? Harry !"
Szybko ubrałam buty i biegiem rzuciłam się w stronę wyjścia. Po drodze złapałam kurtkę i zatrzasnęłam za sobą drzwi. Szybko zbiegłam po schodach. Już chciałam otworzyć drzwi,  kiedy ktoś złapał mnie za rękę.
- Dokąd się wybierasz ? - usłyszałam nad swym uchem słowa, które były wypowiedziane przez Chrisa.
- Puść mnie! Nie słyszysz? Puszczaj! - krzyczałam przez łzy.
- Czy ty aby się nie zapomniałaś? Myślisz, że nie wiem co chcesz zrobić?
Nic nie odpowiedziałam. Kopnęłam go w brzuch, wyrwałam z jego uścisku swoją rękę i szybko wybiegłam.  Niestety, było już za późno. Samochód odjeżdżał. Wybuchnęłam jeszcze większym płaczem, zaczęłam krzyczeć. W całym chaosie zdarzeń zapamiętałam rejestrację pojazdu. Wleciałam do budynku, gdzie wciąż Chris wił się z bólu. Kopnęłam go z całej siły jeszcze raz, drugi, trzeci... W końcu przestałam. Podeszłam do niego i uderzyłam go pięścią w twarz.
- Nie licz na moją łaskę.
- Twoja rodzina już nie żyje.
- Spróbujesz coś zrobić, to wszystko nabierze złych kolorów.
Biegiem ruszyłam do pokoju, w którym spała Camille. Szybko ją obudziłam.
- Pakuj się. Szybko, nie ma czasu. Weź te najpotrzebniejsze rzeczy. Mnie też spakuj, ja tymczasem lecę po jakąś amunicję. Kiedy Chris się pozbiera będzie bardzo źle.
Camille wzięła dwie torby i zaczęła wpakowywać w nie trochę ubrań i innych rzeczy .
Ja pobiegłam szybko do magazynu. Wyciągnęłam cztery pasy z pistoletami i amunicją oraz zwinęłam kluczyki od jakiejś fury Chris'a. Szybko wróciłam do Camille, która czekała na mnie ze spakowanymi torbami. Wpakowałyśmy do każdej po jednym pasie i wyszłyśmy z pokoju.
- Ubierzemy się po drodze. Wtedy wszystko ci wyjaśnię. Wyjdź tylnym wyjściem, ja jeszcze muszę pogadać z Chrisem.Tu masz kluczyki od któregoś z samochodów. Podjedź po mnie od drzwi frontowych.
Camille skinęła głową na znak, że wszystko załapała i obie pobiegłyśmy w różne strony.
Szybko znalazłam się przy naszym "szefie" .
- Gdzie oni pojechali? Gadaj! - krzyknęłam mu w twarz.
- Nie sądziłem, że kiedyś tak się zbuntujecie. Ta banda dzieciaków nieźle namieszała wam w głowach.
- Spójrz ile tobie namieszała forsa. - powiedziałam. Ostatni raz zadałam mu kilka ciosów, otworzyłam drzwi od schowka, do których go wepchnęłam i zamknęłam je na klucz.
"Ciekawe czy się pozbiera... W sumie mogłam go zabić. I tak nie potrzebuję jego pomocy, ale nie chcę upaść tak nisko jak on. Już wystarczająco nisko upadłam..."
Wyszłam przed budynek, gdzie czekała na mnie Camille.
Weszłam szybko do samochodu.
- Jedź prosto, na skrzyżowaniu skręć w lewo. Znam pewne miejsce do którego mogli się udać.
- Już jadę, ale o co tak w ogóle chodzi?
- Przenoszą Harrego. Przynajmniej z tego co widziałam. Musimy go odnaleźć. Jesteśmy jedynymi osobami które mogą to zrobić. Zadzwoń do Liam'a. Czas powiedzieć prawdę.

*Liam* 

Przewracałem się w łóżku cały czas myśląc o Harrym. W duchu modliłem się, żeby nic mu się nie stało. Nicole. Ona musi mu pomóc. 
Telefon położony na nocnej półce zaczął niemiłosiernie wibrować zmuszając mnie do jego odebrania.
Na wyświetlaczu pojawiło się zdjęcie Camille.
"Camille. A Ty gdzie jesteś? Tęsknię. Tak cholernie mi Cię brakuje..."
Odebrałem.
-Halo?
-Liam?
-Cami?
-Tak. Cześć.
-Głupku. Wiesz jak ja za Tobą tęskniłem? Gdzie Ty się podziewasz? Sądzisz, że możesz po tym wszystkim tak po prostu sobie zniknąć, a później wydzwaniać do mnie o trzeciej nad ranem?
Nie odpowiedziała. Usłyszałem tylko płacz dziewczyny. 
- Hej. Wszystko w porządku?
- Nie Liam. Nic nie jest w porządku. Harry został porwany. A my ...
- Wiem. Wczoraj Louis nam o tym powiedział. Wam też?
- Nie. Liam , Harry jest porwany ... On.. Bo widzisz... To przez nas. 
- Ale jak to ?
- Daj mi skończyć. Proszę.Wiem, że wiesz o dziewczynach, które Was chronią, a my jesteśmy jednymi z tych osób przed którymi Was chronią, a przynajmniej chronili... Harry jest przewożony do innego miejsca, w którym będzie "bezpieczny".Właśnie uciekłyśmy z agencji. Postaramy się go uwolnić. Ale mam jeszcze jedną prośbę. Możesz zadzwonić do którejś z dziewczyn i powiedzieć, żebyśmy spotkały się pod opuszczoną fabryką w Bedford o 10.00 ?
- Dlaczego mi o tym wcześniej nie powiedziałaś? - na pewno w tym momencie było wyraźnie słychać jak załamał mi się głos.
- Przepraszam Liam. Nie potrafiłam. Nie mogłam. Przepraszam. Może kiedyś wszystko Ci wyjaśnię. I jeszcze jedno.
- Yhym ? 
- Kocham Cię .
W tym momencie się rozłączyła.
A ja po prostu dałem upust wszystkiemu co dusiłem w sobie od ostatnich dni. 

Niedługo w moim pokoju znaleźli się Louis, Zayn i Niall. Powiedziałem im wszystko czego się dowiedziałem, oprócz tego, że Camille i Angelie działały przeciwko nam. Nie będę roztrząsał przeszłości, w końcu każdy czasami popełnia błędy.
I zdecydowaliśmy jedno. Pojedziemy tam. Wiem, że pewnie Cami i Ange mnie zabiją, ale może się na coś przydamy. 

Od Autorki: Tam ta ta dam! Oto rozdział 13. Czy pechowy? Hmm ... No nie wiem . ☺
Od razu pragnę przeprosić za to, że jest on dość krótki. Pomijając już fakt, że beznadziejnie nie trzyma się kupy. Zostawiam go waszej ocenie. 


+ Jeszcze takie małe pytanko. Zmieniłam szablon bloga i nie wiem czy Wam taki odpowiada ? Mam szukać dalej?



Buziolee ♥








niedziela, 24 listopada 2013

rozdział 12

*Angelie*

                 Jak mogłaś? Nie masz serca? Kim Ty w ogóle jesteś? Lepiej by Ci było zginąć! 

Jak możesz być tak brutalna, tak okropna, tak zlodowaciała?

Wyobrażasz sobie jak On bardzo cierpi? 

Zrozum! Jesteś okropnym człowiekiem! Próbujesz uciec od odpowiedzialności mówiąc ,że bronisz swoją rodzinę ? 

Oni nawet nie wiedzą ,że Ty żyjesz! 

Ty już umarłaś . Więc daj żyć innym . 

A to przecież nie koniec . Ile osób masz zamiar jeszcze skrzywdzić?

Zgiń. Odejdź. Zniknij!

Przemieszczając się korytarzem do sali , mój umysł zaprzątały myśli związane z tym co się wczoraj stało. Dręczyły mnie tak mocne wyrzuty sumienia, że w nocy nie mogłam spać , cały czas myśląc o wczorajszym zdarzeniu . 
- Camille - szturchnęłam przyjaciółkę łokciem kiedy miałyśmy wchodzić na salę . 
- Co jest ? - zapytała . Jej oczy były całe podpuchnięte , załzawione ,a nos , który w tej chwili był cały czerwony wyróżniał się najbardziej . Widzę ,że nie tylko ja nie dałam rady spać . 
- Pomogę im . - powiedziałam unosząc głowę do góry . - Nie zależnie od tego co się później stanie .
- Czytasz mi w myślach czy jak? - na twarzy Cam pojawił się malutki uśmiech . 
- Możliwe ,że tak . - uśmiechnęłam się po czym weszłyśmy na salę i zajęłyśmy swoje miejsca .

~*~
- Gratuluję wczorajszej misji . Bradley , Angelie , spisaliście się wspaniale . - Chris przerwał swoją wypowiedź  triumfalnym śmiechem . - Gratuluję wykorzystania sytuacji . W każdym bądź razie oby tak dalej. Została Wam już tylko czwórka . A teraz do roboty . Aha . Bym był zapomniał . Harry ma zadzwonić do zespołu i zawiadomić ,że jest z nim wszystko w porządku , że postanowił opuścić One Direction. Mam nadzieję ,że się zrozumieliśmy.

Po tych słowach spotkanie dobiegło końca i wszyscy zaczęli się rozchodzić.
Szybko opuściłyśmy salę , kierując się do naszego pokoju . 

*Camille* 
- Na początku musimy mu wszystko wyjaśnić . Tylko...nie wiem czy on będzie chciał nas słuchać i czy jeszcze nam zaufa.  Co ja gadam? On na pewno nam już nie zaufa.
- A Ty byś zaufała? W każdym bądź razie musimy spróbować je odzyskać.A i jeszcze jedna sprawa. On ma zrezygnować - mówiąc zrezygnować Ange kreśliła w powietrzu cudzysłów - Zniszczyłam jego marzenia .
- Słuchaj może lepiej będzie jeśli zaraz do niego pójdziemy.
- Tak , szybko.
Udałyśmy się do pomieszczenia, w którym przebywał Harry. Zapukałam. Otworzył Bradley, do którego Angeli zaraz się odezwała.
- Teraz nasza zmiana. Przyjdź znów za jakąś godzinę albo dwie.
- Dobra. Ale macie pilnować dobrze tego gnojka.
Bradley po tych słowach wyszedł zamykając za sobą drzwi.
Szybko podeszłyśmy do Harrego.
Jego twarz była cała posiniaczona, zakrwawiona. Włosy pozlepiane krwią, a ręce przy nadgarstkach całe otarte od sznurów. Angelie bez zastanowienia rozwiązała ręce chłopaka, który powoli zaczął otwierać oczy.
- Zostaw mnie! - krzyknął.
- Harry , to ja. - powiedziała Ange , delikatnie przecierając jego twarz dłonią.
- Angelie?
- Tak.
- Dlaczego? Dlaczego to zrobiłaś? - po twarzy chłopaka zaczęły spływać łzy.
- Harry. To nie tak jak ...Nie wiem czy to ma sens, ale to nie tak jak myślisz. Wiem jestem okropna, ale na prawdę Was kocham i nie chcę dla Was źle. To co się stało ostatnio... My jesteśmy do tego zmuszone.
- Zaraz , ja to Wy?
- Hej Harry - powiedziałam .
- Camille?
- Tak. Proszę, jakbyś mógł wysłuchać Angelie ...
- Widzisz... To długa historia, ale nie jesteśmy tutaj z własnej woli. Wcale tego nie chcemy, tylko ... musimy. Inaczej zabiją nasze rodziny. Przepraszam Cię. Tak bardzo Cię przepraszam. - tym razem to twarz Ange była cała mokra. Podniosła się z ziemi po czym nie namyślając się przytuliła chłopaka. - Nie martw się. Pomożemy Ci stąd uciec. Może kiedyś kto wie, nas samych już tutaj nie będzie? W każdym razie jest tylko taki jeden mały problem.
- Jaki ?
- Musisz zadzwonić do chłopaków i powiedzieć, że rezygnujesz z zespołu.
Przerażenie, które widziałam na twarzy chłopaka było ogromne.
- Ja do nich nie zadzwonię, a na pewno nie w takiej sprawie. Poza tym nie mam przy sobie telefonu, ponieważ pewnie leży gdzieś rozwalony na drodze.
- No właśnie... A my nie możemy nic zrobić. Będziesz musiał zadzwonić, ponieważ będą Cię nadzorować...
- Co?
- A jak byś to sobie niby wyobrażał? - wtrąciłam.
- No nie wiem. Wiecie w sumie to możecie mnie już zostawić. Może kiedy znowu przyjdzie ten facet, zmasakruje mnie już doszczętnie...
- Harry. Wiesz, że nie chodzi tylko o Ciebie? Chodzi o Waszą całą piątkę.
- Po co?
- Dla kasy... Witaj w niezbyt kolorowym świecie. Oni tu zrobią wszystko. Wy jesteście warci ogromną sumę pieniędzy... Nie wiem co się później z Wami stanie, ale ... Musisz się stąd jakoś wydostać i my Ci w tym pomożemy.
- A co się stanie później z Wami? Nie pomyślałyście o tym co czeka Was ?
- Harry. Już długo myślimy tylko o tym żeby ratować własne życie. Czas pomyśleć o innych. - powiedziałam stanowczo.
- Przyjdziemy do Ciebie jutro. Postaraj się jakoś wytrzymać...
- Pa.
- Dziękuję - usłyszałyśmy ciche słowa  wypowiedziane poprzez łzy.

Od Autorki : Uff... Skończyłam? No nie wiem. Wyszło jak chciałam? Nie. Schrzaniłam? I to bardzo. 
Tak bardzo przepraszam. Miałam pomysł na rozdział i po prostu jakoś nie mogłam go przełożyć tutaj. Nie wiem dlaczego... No i wyszło tak beznadziejnie. Rozdział miał się pojawić już dawno ,a wyszło jak wyszło i jest dopiero dzisiaj ...
Znów ogromnie przepraszam.  ;c
A jak po wczorajszym 1D Day? ♥





niedziela, 10 listopada 2013

rozdział 11

*Camille*
- Są wszyscy ? - głos Chrisa rozbiegł się po ciemnej sali , na której obecnie się znajdowaliśmy . 
- Możemy zaczynać - dał się słyszeć głos James'a - Siedzącego z przodu , zawsze ubranego na czarno faceta około 33 lat , który nigdy się nie uśmiechał . Przynajmniej ja nigdy nie widziałam go uśmiechniętego...
Kiedy James skończył swoją wypowiedź , na sali zamarła grobowa cisza , którą przerwała Angelie głośno ziewając . 
- Przepraszam , ale potrzebuję zrobić sobie coś do picia . - oznajmiła po czym ruszyła w stronę stolika zamieszczonego w kącie pomieszczenia . Włączyła expres do kawy podstawiając pod niego różowy kubek w białe kropki do którego po krótkim czasie nalała się gorąca ciecz .
W tym czasie Chris zaczynał swoje przemówienie . 
- Musiałem Was tutaj zebrać , z powodów o których w najbliższym czasie się dowiecie . Jak wiadomo zajmujemy się tym czym się zajmujemy ,a ostatnio zależy nam na zespole o nazwie One Direction . Możemy także powiedzieć ,że zrobiliśmy sobie dość długą przerwę nic nie robiąc i to był błąd , ponieważ okazało się ,że nie tylko my potrzebujemy takiego towaru jakim są oni . Myślę ,że pewnie nie wszyscy wiedzą o czym mówię . A więc niedawno ktoś - jak na razie jeszcze nie wiadomo kto - bardzo solidnie przyłożył się do zmasakrowania jednego z członków zespołu .

W tym momencie popatrzyłyśmy na siebie z Angelie przestraszone tym co usłyszałyśmy . Dlaczego my nic nie wiemy ? Co się w ogóle ostatnio działo ? Szybko odnowiłam w pamięci ostatnie dni . 
- Angelie . To było przedwczoraj . Nie było wtedy z nami Louisa . To na pewno mu coś się stało . - powiedziałam cicho drżącym ze strachu głosem . Przyjaciółka tylko chwyciła moją dłoń nic nie mówiąc . Ona nie daje rady . My nie dajemy rady , ale po niej to widać . Męczy ją to . Nie wiem jak jeszcze długo będzie potrafiła z tym żyć . Błagam Cię Angelie , tylko nie zrób niczego głupiego . 

- Jest to właśnie jeden z powodów dla których musimy się pośpieszyć - Chris kontynuował swoją wypowiedź . - Przygotowania zaczynamy już jutro . Po prostu musimy przyśpieszyć tempo . Dziewczyny - zwrócił się do nas - Wy także musicie się przygotować . I to jak najlepiej . Przypominam ,że nie mamy ich zabijać ! Jeśli dostarczycie mi ich nieżywych , to pożałujecie wszyscy .  Jutro czeka nas pracowity dzień , z resztą tak jak kolejne . Dlatego dzisiejsze spotkanie nie jest długie . Ale sądzę  że teraz dość często będziemy się tu widywać . Teraz żegnam .

Po tych słowach po sali rozniósł się odgłos zasuwanych krzeseł i szmery rozmów . Razem z Angelie w ciszy udałyśmy się do swojego pokoju . 

Blondynka spojrzała na zdjęcie ustawione na szufladzie obok łóżka . Jedno jedyne , które miała tutaj zdjęcie jej rodziców , starszego brata i młodszej siostrzyczki . Po jej policzku spłynęła łza . Załamała się . 
- Angelie - podeszłam do niej . Chwytając jej dłoń zmusiłam ją do tego żeby na mnie popatrzyła . - Mi też nie jest łatwo . 
- Camille , ja już nie mogę. To rujnuje mi wszystko . Całe życie . 
- Wiem , przecież przechodzimy przez to razem . Pamiętasz ? Od przedszkola zawsze razem .
Nie wyobrażam sobie życia bez Ciebie . A kiedyś ... kiedyś wszystko się ułoży . Zobaczysz .
- Cami , ja już nie wierzę w bajki . 
- To nie bajka . Ale najprawdziwsza prawda . Angelie , proszę obiecaj mi coś . Nigdy , chociaż nie wiem jak było by źle , nie poddasz się . Będziesz walczyć o prawo do własnego życia . Swojego życia . Obiecaj mi ,że nigdy nie zrobisz czegoś głupiego.
- A Ty obiecasz mi to samo ? 
- Tak . 
- Obiecuję . 
- Ja też . Obiecuję .

Znalazłyśmy się w swoich ramionach . Razem nic nie może nas pokonać . Jesteśmy silniejsze niż ból . Silniejsze niż strach . Silniejsze , ponieważ jesteśmy razem .
Razem mamy najwspanialszy skarb . 
Razem i nikt nie może nas rozdzielić . 
Chociaż nie wiem jak bardzo by chciał zawsze będziemy blisko siebie . Nawet po śmierci . Pomimo wszystko . 
- Kocham Cię , siostrzyczko . - powiedziałam . 
- Ja Ciebie też . 

Od Autorki : Witajcie po długaśnej przerwie , za którą ogromnie Was przepraszam . Dziś znalazłam troszkę czasu w moim zabieganym życiu i wstawiam rozdział . Na prawdę jest mi ciężko wyrobić ze wszystkim , dlatego błagam , nie miejcie mi za złe ,że nie raz długo czekacie . 
Dzisiaj , krótko i beznadziejnie . Z resztą jak zawsze . Zachęcam do komentowania , bo jest to dla mnie bardzo budujące , ale widzę ,że prawie nikt tego nie czyta . Tak więc zapraszam do komentowania i miłego wieczorku , który ja spędzę z głową w książkach . Niestety . 
Buziolee ♥  


poniedziałek, 21 października 2013

rozdział 10

~Dedykacja dla mojej cudownej przyjaciółki i współtwórczyni całego opowiadania Camille~

*Louis*

Ziemne nocne powietrze owiewało moje ciało , gdy biegłem przez las cały czas oddalając się od zabudowań. Oprócz wszystkiego co związane z muzyką  uwielbiałem biegać . Z nałożonymi słuchawkami oddawałem się mojej pasji . Ciemność tylko nakręcała mnie ,żeby po prostu uciec .
Po spotkaniu z Eleanor , wszystko co powiedziała Angelie się sprawdziło .Eleanor była osobą , z którą znałem się dość długo i na początku byliśmy przyjaciółmi . Świetnie się rozumieliśmy , pocieszaliśmy , mówiliśmy sobie o wszystkim . Nasuwa się pytanie dlaczego zaczęliśmy ze sobą być . Kiedyś pocałowaliśmy się i po prostu tak wyszło . Po pewnym czasie uświadomiłem sobie ,że jednak wolę ją jako przyjaciółkę , ale nie chciałem jej ranić .
Jednak bardziej raniłem ją okłamując nas oboje . Próbując wmawiać sobie ,że to na pewno ona . I właśnie przez to się kłóciliśmy . To co się dzisiaj stało wbrew pozorom mnie przerosło . Nie chciałem ,żeby to popsuło nasze kontakty . Chcę ,żeby między nami było tak jak dawniej . Po prostu ją kocham , ale jak siostrę .
Z rozmyślań wyrwało mnie odczucie ,że ktoś mnie obserwuje . Wyciągnąłem słuchawki z uszu , nie przestając biec . Oglądałem się za siebie kiedy nagle usłyszałem odgłos trzaskającej gałęzi . Zatrzymałem się , a strach sparaliżował moje ciało .
- Czy ktoś tu jest ? - krzyknąłem .
Uwidziałem cienie sylwetek przemieszczających się pomiędzy drzewami . Powtórzyłem swoje pytanie , a w ramach odpowiedzi otrzymałem mocne uderzenie nogą w brzuch . Upadłem na ziemię próbując złapać równy oddech ale dostałem kolejną serię ciosów  . Nie wiedziałem co się dzieje i nie mogłem w żaden sposób podnieść się z ziemi . Próbując wstać poczułem kolejne uderzenie , ale tym razem w twarz . Szybko załapałem za bolące miejsce którym były nos i usta czując jakąś maź na swoich palcach . Zakręciło mi się w głowie i upadłem na ziemię . Całe moje życie mignęło mi przed oczami myśląc tylko o najgorszym . Skurczyłem swoje ciało pod wpływem bólu ,a z moich oczu poleciała łza . Przecież Louis Tomlinson nigdy nie beczy . Zamknąłem swoje oczy , a moja twarz momentalnie zrobiła się mokra . Leżałem otrzymując kolejny cios . Pomimo tylu uderzeń nadal zachowywałem jako taką świadomość umysłu .
Kiedy byłem przygotowany do ostatniego , usłyszałem tylko krzyki  . Nie otwierałem oczu , nie miałem siły .
Nagle poczułem czyjąś dłoń na swojej twarzy .
- Kim jesteś ? Dlaczego chcesz mnie skrzywdzić ? - zapytałem resztką sił .
- Nic ci nie zrobię . Chce ci tylko pomóc Louis . 
- Skąd znasz moje imię ? 
- To długa historia . Może kiedyś się dowiesz . 
Dziewczyna przetarła kciukiem język ocierając moje skrwawione usta . Później film mi się urwał  .
*Angelie*

Obudziły mnie promienie słoneczne wpadające do naszego pokoju . Przetarłam rozespane oczy podnosząc się z łóżka . Poczułam jak robi mi się zimno . Odruchowo pociągnęłam kołdrę i nakryłam się nią po czym stanęłam na podłodze . Powoli zaczęłam przekładać nogi ,a kołdra wlekła się za mną zapewne zagarniając wszystko co stanęło jej na drodze. Wreszcie rozleniwionym porannym krokiem doszłam do szafy , z której wyciągnęłam luźną błękitną bluzkę i szare rurki . Następnie otworzyłam szufladę i wyciągnęłam z niej bieliznę . Ziewając ruszyłam w stronę łazienki . Tuż przy samych drzwiach zrzuciłam z siebie kołdrę , po czym weszłam i zamknęłam drzwi . Od razu przemyłam twarz zimną wodą , a następnie wzięłam się za garderobę .Ściągnęłam z siebie krótką piżamkę w misie , w kolorze mięty i założyłam bieliznę oraz spodnie . Umyłam zęby , pomalowałam się i dopiero wtedy założyłam bluzkę .Zawsze tak robiłam ,żeby przy najmniej spodziewanym wypadku nie pobrudzić sobie górnej części stroju .
Wychodząc z łazienki zagarnęłam kołdrę i rzuciłam się razem z nią na łóżko , nie zauważając ubranej Cami czekającej ,aż wreszcie wyjdę z pomieszczenia ,w którym od niedawna każdego ranka zaczęłyśmy spędzać przynajmniej po pół godziny . 
- Dzieńdoberek - odezwałam się i uśmiechnęłam . - I jak było wczoraj ? 
- Hej . A co do wczorajszego wieczoru , to było fantastycznie . - odpowiedziała . 
Jej oczy ,aż szkliły się z radości ,a uśmiech nie schodził z jej twarzy . Emanowała szczęściem . 
Kiedy nareszcie wyszła , obgadałyśmy wszytko i zdecydowałyśmy ,że zjemy dzisiaj w agencji . 
Wyszłyśmy z pokoju , który jak zwykle zamknęłyśmy . Nie było ważne gdzie idziemy , albo czy nawet jesteśmy w budynku . Po prostu zawsze się zamykałyśmy , nawet kiedy byłyśmy w pokoju. Ale to wszystko było przez strach , który niszczy nas od środka ... 
Czekałyśmy na windę , bo nie chciało złazić się nam schodami . Do restauracji były dwa piętra , czyli trochę tego było . Nasz pokój mieścił się na 1 piętrze . Na piętrze -1 mieściła się cała agencja , czyli wszystkie biura i te sprawy . Zaś na piętrze -2 była właśnie restauracja , salon gier i pub . Ale wszystko to było oczywiście tylko dla działaczy tej organizacji . Wbrew pozorom pracowało tu naprawdę wiele osób , z czego około 2/10 były to osoby porwane , które zmuszono do takiej pracy jak nasza , 7/10 pracowało tu , bo jest z tego gruba kasa , a 1/10 to pracownicy na piętrze -2 .
Winda zatrzymała się powodując zawrót w mojej głowie przez co musiałam podeprzeć się ściany .
Kiedy drzwi windy otworzyły się ruszyłyśmy do restauracji .Usiadłyśmy przy jednym z wolnych stolików i zastanawiałyśmy się co właściwie możemy zjeść w tym miejscu na śniadanie . Przeglądałyśmy karty i stwierdziłyśmy ,że mamy ochotę na zwykłe kanapki z czekoladą , których niestety nie można tu było zamówić .
Kiedy nadal nie mogłyśmy się zdecydować podeszła do nas Lucy . Jest to starsza kobieta , która pracuje tu ,żeby móc widywać się ze swoją wnuczką , którą porwano tak jak nas . Darzymy ją zaufaniem i ona odwzajemnia nam tym samym i tylko my wiemy ,że jest spokrewniona z osobą, która tu pracuje . Gdbyby ktoś się jeszcze o tym dowiedział to nie byłoby zbyt ciekawie . Lucy nadzoruje  całą pracę na tym piętrze . Kiedyś przeżyła to samo co jej wnuczka , ale udało jej się uciec bez konsekwencji .
- Chcecie coś dziewczęta ?
- Lucy , tak naprawdę mamy ochotę na zwykłe  kanapki . - Camille uśmiechnęła się i zrobiła słodką minę .
- To chodźcie ze mną .
Lucy zaprowadziła nas na zaplecze restauracji po czym zeszłyśmy schodami w dół , które doprowadziły nas do magazynu . Kobieta otwierając drzwi powiedziała ,żebyśmy się rozgościły , ale później posprzątały . weszłyśmy do środka po czym zapaliłam światło .
Bez wahania pobiegłyśmy do pierwszego regału wzięłyśmy chleb ,a później zaczęłyśmy szukać czekolady . Swoją drogą nie spodziewałam się ,że mają tu taki magazyn .
Oprócz wszelkiego rodzaju artykułów spożywczych były tu szafki z różnymi zestawami talerzy , talerzyków i filiżanek . W lewym rogu pomieszczenia był zlew , a w prawym mały stoliczek i dwa krzesła .
W końcu znalazłyśmy naszą upragnioną czekoladę i zabrałyśmy się do robienia kanapek .
Śmiałyśmy się przy tym tyle ,że zjedzenie śniadania zajęło nam około dwóch godzin . Przypomniało nam się jak nieraz umawiałyśmy się na noc , oglądałyśmy filmy , a później buszowałyśmy po kuchni .Nieraz chciałabym wrócić do tych chwil .
Kiedy znalazłyśmy się znowu w naszym pokoju zadzwonił do nas Chris oznajmiając,że dziś o 21.45 mamy spotkanie . Czyli źle , bo wolę się nie dowiadywać o co chodzi .
Postanowiłyśmy  z Cami ,że zostaniemy dziś w naszej anty ochronnej agencji , bo prawdę mówiąc nie mamy na nic siły i będziemy się wylegiwać przez całe popołudnie ...

__________________________________________________

Hei
Rozdział niestety z opóźnieniem , za co Was przepraszam .
Teraz będę się starała dodawać rozdziały co tydzień raczej w weekend , ale po prostu nie wiem jak to wyjdzie . Więc mówię tylko ,że się postaram .
Co myślicie o rozdziale ?
Pss . Głupio sie pytam . Ostatnio coś w ogóle mi nie idzie . Co ja gadam w ogóle mi nie szło i nie idzie . Ale tam jakoś i tak lubię pisać chociaż czasem nie mam czasu ,a treść w ogóle jest niespójna.
A jak tam w szkole ?
U mnie masakra i najchętniej zrobiłabym sobie dłuuuuuggąą  przerwę od nauki ,ale teraz mamy dużo nowego materiału i nie chcę sobie narobić zaległości .
Tak więc , Paa . I Jednokierunkowych . ♥


wtorek, 8 października 2013

rozdział 9

*Harry*

Idziemy właśnie z parkingu na którym Angelie zaparkowała mój samochód . Muszę przyznać ,że jazda z nią była . cóż nie da się tego opisać . Ona jeździ tak jakby niczego się nie bała oprócz tego ,że w końcu może zabraknąć jej czasu . Jest naprawdę szalona .
Wiatr wiał okropnie , do tego było już na tyle ciemno ,że zdążyłem potknąć się na schodach prowadzących do drzwi wejściowych do kina . Na pewno wyglądało to komicznie kiedy nie dałem rady wstać z ziemi ,ale w końcu jakoś się wygramoliłem i wszedłem do środka za moimi przyjaciółmi . 
Od razu poczułem przyjemne ciepło na swojej twarzy , więc jedyne czego powinienem się bać to to na jaki film wybrali się nasi zakochańce . 
Cała czwórka poszła załatwić bilety natomiast ja poszedłem do ubikacji .
Wracając wpadłem na kogoś albo ten ktoś na mnie . Było mi strasznie głupio zważając na to ,że była to dziewczyna i przeze mnie duża część popcornu znalazła się na ziemi . Pomimo tego ,że nie patrzyłem na nią długo  , wydawało mi się ,że skądś ją znam . 
- Czekaj . Pomogę Ci z tym - powiedziałem na co dziewczyna podniosła onieśmielony wzrok napotykając moje spojrzenie . - Nic Ci się nie stało ? - zapytałem z troską . 
- Nie . - odpowiedziała tak samo nieśmiało jak wtedy gdy na mnie popatrzyła . 
Oczywiście moja ciekawość zwyciężyła . Musiałem zapytać . Wiedziałem ,że kiedyś na pewno się


spotkaliśmy . 
- Czy my się już czasem kiedyś nie spotkaliśmy? 
- Wątpię. Widzę cię pierwszy raz. - odpowiedziała , a ja nie byłem przekonany co do tej odpowiedzi . Ale może po prostu mi się wydawało . 
- A więc mam nadzieje ,że jeszcze się spotkamy . - powiedziałem odchodząc . 
- Ja też - usłyszałem ledwie dosłyszalny szept dziewczyny . 
Biegiem ruszyłem w stronę sylwetek otwierających drzwi do wejścia sali kinowej . Weszliśmy w bardzo dobrym momencie ,żeby nie być zauważonym przez Liam'a i Camille ponieważ zgasły światła ,a w głośnikach rozległ się odgłos zaczynającego się filmu . Zajęliśmy swoje miejsca, które były dwa rzędy za Liamem i Camille . Muszę jednak przyznać ,że bardzo ładnie razem wyglądali . Może jednak nie będę im psuł tej randki . W końcu , ja bym tego nie chciał . Ale zaś z drugiej strony , to byłoby śmiesznie .. Początkowo myślałem ,że seans będzie bardzo nudny ,ale jak się okazało to wcale nie była komedia romantyczna , miłosny dramat albo jeszcze Bóg wie co , związanego z  tym stanem umysłu , który nazywają zakochaniem . Kiedy patrzyłem na tytuł filmu wypisany na bilecie wydawało mi się ,że raczej będzie to coś w rodzaju wymienionych powyżej , bo tytuł brzmiał "The Shining" .
Rozpoczynający film nie zapowiadał ,że będzie to coś miłego i romantycznego , raczej coś strasznego po czym nie będę mógł zasnąć . Wreszcie jak się okazało przyszliśmy do kina po to ,żeby obejrzeć horror . Swoją drogą wątpię ,żeby Liam wybrał taki film na romantyczny wieczór we dwoje ...

*Angelie*
 
Horror ? Tego bym się nie spodziewała gdybym nie znała Cami wystarczająco . Bardzo często oglądałyśmy filmy typu : horror,  thiller, dramat, przygodowy, komedia i film akcji . Inne raczej rzadko ,a jeśli Camille przyciągnie opis filmu bądź jego tytuł to nie ma uproś . Wtedy potrafi zamęczyć tak ,że nawet nie mam się siły już więcej kłócić , więc zgaduję ,że teraz było dokładnie tak samo tylko z inną "ofiarą" .
Ten tytuł był ... Dobra mi zbyt wiele nie mówił . "The Shining" ,  "Lśnienie" w mojej głowie wcale nie roiło się od skojarzeń , raczej dzisiaj było tam pusto , postanowiłam oddać się dzisiejszemu wieczorowi , który spędzałam siedząc z czwórką świrusów ,a konkretniej zaraz obok Zayn'a  , obok którego siedział Harry czekający na odpowiedni moment ,żeby w końcu mieć powód do głupiej radości i bekę przez cały tydzień . W duchu modliłam się żeby jednak nic nie wykręcił
Po dziesięciu minutach filmu usłyszałam odgłos otwieranych drzwi i chichoty kilku dziewczyn wchodzących na salę . Przecież ja je skądś znam . Tylko skąd ?
Siadły w rzędzie przed nami zasłaniając mi widok na tulących się do siebie Allen i Payne'a . Jacy oni są słodcy . Za chwilę chyba rzygnę tęczą .
Kiedy piątka dziewczyn zajęła swoje miejsca zobaczyłam jak wzrok Harrego (który o dziwo nic jeszcze nie zrobił) błądził po tej , która usiadła najbardziej  po prawo zostawiając obok siebie trzy wolne miejsca . Na jego twarzy początkowo rysowała się nadzieja , a kiedy dziewczyna zajęła swoje miejsce od razu na tą twarz wskoczył uśmiech .
Chłopak wstał i nie zważając na nic po prostu poszedł i usiadł obok długowłosej szatynki , po jakimś czasie w końcu zaczynając rozmowę .
Wyszło pięknie ,bo przynajmniej nie wpakuje mnie w tarapaty przed Camille .
W dalszym ciągu cicho siedziałam obok Mulata zaciekawionego filmem . Cieszyłam się z tego ,że możemy tu być . Razem . Nie chciałam wybiegać do przodu . Planować jakiejkolwiek przyszłości , której i tak nie będę miała . Przyszłości która zniszczy marzenia innych . Tak bardzo chciałam oddać się tej chwili . Zapomnieć o wszystkim co dotąd się stało , o tym w jakiej jesteśmy sytuacji .
Bo przecież , w końcu poznałyśmy osoby z którymi możemy się spotykać , dostałyśmy więcej wolnego czasu , na razie nie mamy żadnych "misji" ...
Po moim policzku spłynęła samotna łza . Najwyraźniej Zayn to zobaczył , bo otarł ją , a następnie zapytał :
- Co się stało ?
- Nic . Po prostu cieszę się ,że jestem tutaj z Wami - odpowiedziałam .
- Ja tez się cieszę - dodał cicho , po czym objął mnie ramieniem , a ja wtuliłam się w niego .
Było tak idealnie ...

- Hej , wstawaj - obudził mnie znany mi głos i dwie pary oczu zwrócone na mnie . Zaraz , zaraz , dwie ? A gdzie Harry ? A no tak . Pewnie poszedł za tą szatynką . - Skończył się film . Zaraz zaświecą światła , a więc spokojnie możemy już spadać .
- Tak , chodźmy . - powiedziałam  - Ale po drodze trzeba będzie zgarnąć Hazze .
Wyszliśmy z sali . Na sofie ustawionej niedaleko wejścia zauważyłam Harrego i tą dziewczynę oraz pozostałe .
Zdziwiło mnie zachowanie Zayn'a , który zaraz do nich podbiegł . Zakrył oczy jednej z dziewczyn , po czym się z nią przywitał . Nie wiedziałam ,że ją zna . Widziałam jak rozmawiali . Z resztą jego koleżanka zapoznała go z pozostałymi dziewczynami .
Stałam na środku korytarza razem z Niallem . Stałam i patrzyłam na Mulata . Poczułam się z jednej strony zazdrosna , ale z drugiej był szczęśliwy , przez co uszczęśliwiał mnie . Nie chciałam wydziwiać , bo przecież obecnie nie ma dziewczyny ,a nie będę przecież zazdrosna o jego koleżanki czy przyjaciółki zważając na to ,że nawet nie jestem dla niego kimś więcej niż przyjaciółką albo dobrą znajomą .
W końcu szturchnęłam blondaska łokciem i ruszyliśmy w kierunku drzwi . Zawołałam Zayn'a i Harrego i poszliśmy do samochodu .
Od razu usłyszałam głos Zayn'a .
- Nie gniewaj się ,że Was zostawiłem . - powiedział - Po prostu chciałem z nią pogadać .
- Ale o co  mam się gniewać ? Przecież to normalne . - uśmiechnęłam się , po czym wszyscy wpakowaliśmy się do samochodu .

*Zayn*
Teraz moje myśli zaprzątają tylko dwie osoby . 

Angelie . 

Jessie .

Nigdy nie znajdowałem się w takiej sytuacji . 
Jak rozeznać.
Skąd mam to wiedzieć.
"Słuchaj głosu serca "
Tylko jak je usłyszeć .
Nie patrz umysłem ... 

Z rozmyślań wyrwał mnie głos Nialla oznajmiający ,że już dojechaliśmy . 

*Camille*

- Dziękuję Ci za dzisiejszy wieczór . Chciałabym go jeszcze kiedyś powtórzyć . - powiedziałam odchylając się z uścisku Liam'a . 
- To ja Ci dziękuję . Było wspaniale . 
- Tak . Nie mogę się doczekać kolejnego spotkania . - powiedziałam . - Muszę już iść . 
- Dziękuję . 
- To ja dziękuję . - pocałowałam Liam'a w policzek po czym oboje ruszyliśmy w inne strony . 
Dzisiejszy dzień był jednym z najwspanialszych w całym moim życiu . Nareszcie znalazłam osoby dla których chcę żyć . 
Nie wybiegam w przyszłość . Żyję teraźniejszością . 
W końcu wszystko dzieje się tu i teraz .

"Wmawiałam sobie, że można się poddać, nie ryzykować, twierdząc, że nie czas na zmiany. Ale to był tylko pretekst. Usiłuję uciec od prawdy, a prawda jest taka, że się boję. Jeśli dam sobie prawo do choćby chwilowego szczęścia, cały świat runie i nie wiem, czy to przetrwam"

______________________________________________________

Hej Miski
A więc pierwsze co powiem to będzie ...
Juhu ! Spięłam poślady i wyszło takie coś .
Napisałam ten rozdział całkiem szybko , ponieważ chcę się zrehabilitować za tamten długi czas oczekiwań na rozdział 8 , który był tak beznadziejny ,że aż mi się wstyd robi . Myślę ,że ten rozdział może nie jest taki najgorszy ,ale to już zostawiam waszej ocenie . 
A tak poza tym to jak u Was w szkole ?
U mnie masakra , zważając na to ,że wyczekuję  świąt , później ferii i wreszcie wakacji .
Ale jak to u mnie optymistyczne nastawienie do życia xD . 
Tak więc miłego dzionka i czekam na opinie w komentarzach .



















piątek, 4 października 2013

rozdział 8

*Louis*

Schodziłem po schodach kiedy usłyszałem głos Angelie . Zaraz , zaraz . Co ?! Przecież ja z nią nie zerwałem. O co jej może chodzić . Miałem już wychylać się zza ściany jednak coś mnie powstrzymało . Słuchałem dalej . 
- Czyli na Was nie mogę liczyć . Nic nie wiecie ? - zapytała Angelie . 
- Ale niby co mamy wiedzieć ? - zapytał Niall 
- Szłam sobie spokojnie spacerkiem kiedy już odwiozłam Cami i przy fontannie uwidziałam Eleonor . Myślałam ,że będzie tam Lou , ale go nie było , a ona całowała się z jakimś facetem  . Nie chce nadawać , bo ona wydaje się być naprawdę fajną dziewczyną ,ale mówię to co widziałam . - skończyła Ange . 
Kur*a bez jaj . Wiem ,że ostatnio trochę się pokłóciliśmy  ,ale nie sądziłem ,że to będzie koniec . Tak , to dlatego pisała do mnie gdzieś 1h temu ,że chce się spotkać . No cóż ... Może to i nawet lepiej .
Poszedłem do kuchni . Otworzyłem szarą lodówkę i wyjąłem z niej sok pomarańczowy . Nalałem do szklanki i szybko wypiłem .  
Wszedłem jak gdyby nigdy nic do salonu , w którym siedzieli wszyscy . 
- Ja sama nie wiem gdzie oni poszli na tą randkę - powiedziała jedyna dziewczyna znajdująca się w tym domu . 
- Jak , to ? Liam ma randkę ? - zapytałem . 
- No WOW . Z Cami przecież . - powiedział Zayn . 
- Czemu ja o tym nic nie wiem . Chociaż w sumie można sie było skapnąć po tych biletach pod jego poduszką . - Podniosłem się z kanapy i już miałem wychodzić kiedy czyjaś ręka zatrzymała mnie .
- Jakie bilety ? - zapytał Harry .
- No te, tam , coś ...
- No szybciej . - wtrącił Niall
- Do kina , cwele . - dokończyłem .
Szybko wyszedłem i skierowałem się do drzwi wyjściowych ,żeby uniknąć dalszych pytań . Założyłem tylko szare Conversy   i wyszedłem .Wsadziłem ręce do kieszeni od spodni i ruszyłem przed siebie . Po prostu . Przed siebie . Chciałem w końcu poczuć trochę swobody i wolności . Zimny wiatr powiewał muskając moją twarz . Myślałem o tym co powiedziała Ange. Przecież by sobie tego nie wymyśliła . Ale Eleanor , ona jest , znaczy była ... Poczułem wibracje na swojej nodze . Wyciągnąłem telefon po czym szybko spojrzałem na wyświetlacz . Eleanor , przecież już jest późno . Ehh ... Chyba jednak nie uniknę tego spotkania . Odebrałem .
*Harry*

- Czyli idziemy do kina , czyż nie ? - zapytałem z myślą ,że wszyscy zajarzą o co mi chodzi , ale chyba jednak nie . Cóż , zdarza się -,- 
- Ale po co ? I na co ? - zapytał Niall . 
- Debilu , nie zrobisz mi tego ! Nie możesz. Ona się przez Ciebie do mnie nie odezwie ! Nie możesz , NIE !- Ange zaczęła krzyczeć i chwyciła mnie w pasie zapierając się nogami o podłogę . Czyli jednak nie wszyscy nie zajarzyli . 
- Ange , spokojnie . Najpierw może mnie puść , a potem porozmawiamy . 
- No dobra . 
Nareszcie mogłem złapać normalny oddech. Ta dziewczyna ma trochę siły . 
- Słuchaj Harry . Nie zrobisz tego , nie spieprzysz jej kur*a tej randki . Ona mnie za to zabije i naprawdę z przyczyn mi wiadomych będzie miała do tego prawo . Słuchaj w naszym życiu wcale nie jest tak kolorowo i nie często zdarza się tak fajna sytuacja jak ta , więc nie możesz tego zrobić . 
Muszę przyznać ,że ta wypowiedź trafiła do mnie . Czułem się jakbym im czegoś współczuł ,ale przecież wbrew pozorom one mają takie same życie jak my .  
No aleee ... 
Jak szybko trafiła tak szybko sobie po prostu odleciała. 
- Ale to nie będzie nic takiego chcę po prostu zobaczyć jak się im układa . 
- To w takim razie jadę z Tobą . - powiedziała .
- To my też chcemy . - powiedzieli Zayn i Niall o których tak naprawdę zapomniałem . 
- Ładować się do samochodu . Ja prowadzę . - co do tej kwestii uprzedziła mnie Ange - Tylko bez głupot OK ? Jak mi któryś coś wykręci to zabije . Czaicie bazę chłopaki ? 
Popatrzyliśmy na nią mrugając oczami . Ona potrafi być groźna i przekonująca . 
- To który z Was daje mi kluczyki ? - zapytała - No przecież do mojego samochodu Was nie wezmę . 
- Emm , w takim razie ja prowadzę . - powiedziałem i zadowolony ruszyłem po kluczyki . - Możecie już iść - powiedziałem i wybiegłem po schodach zapominając o jednej rzeczy . Zstawiłem kluczyki w samochodzie! -.- 

________________________________________________
To ja czekam na hejty . Już , zaraz , teraz ... Po prostu ZAWALIŁAM . Masakra . Tak mi głupio ,że po prostu nie wiem co powiedzieć . Ogromnie przepraszam za taką długą przerwę . 
Dalej to rozdział totalnie zawaliłam , bo nie dość ,że tak krótki i beznadziejny , to jeszcze nic nie mówi .
Ogromnie przepraszam współtwórczynię naszej historii - Camille . ♥   Przepraszam miśki . 
To teraz czas na hejty